No zapominam. Permanentnie zapominam. Jezeli mam wazne spotknie - zapomne na bank. Jezeli mam gdzies zadzwonic o okreslonej porze - tez zapomne. Zapominam tez, ze mam zjesc obiad. Zapominam gdzie co polozylam (oczywiscie kladac taki czy inny przedmiot w takim czy innym miejscu jestem swiecie przekonana, ze bede pamietac). Chowam rozne rzeczy i pozniej nie moge ich znalezc. Piec razy ide po cos i wracam z czyms innym, a pozniej pol godziny sie zastanawiam po co mi to. Zapominam gdzie sie z kims umowilam. Wlasnego numeru telefonu do tej pory sie nie nauczylam. Wczoraj rano zapomnialam, ze mialam wyjsc z psem i musial trzymac siuski do poludnia. Ide do kuchni po kawe, a wracam z kieliszkiem wina (to jest akurat fajne). W sklepie jak mam wszystko spisane na kartce to i tak polowy zapomne, bo jak sobie nie zaznaczam co mam w koszyku, to mi sie miesza. Nigdy nie bylam w stanie zapamietac kiedy mam imieniny i nadal tego nie wiem. Tak ze 150 notek nigdy nie zostalo napisane, bo zapomnialam o czym mialy byc, nim siadlam przed kompem. Przed chwila sobie przypomnialam, ze woda na zupe sie gotuje, tylko, ze juz polowa wyparowala...
Pamietam za to glupoty. No bzdury kompletne. Pamietam np. nr buta Heartlanda. Po co mi to? Przeciez butow mu kupowac nie bede. Albo pamietam, ze Hitler, po slubie ani raz nie bzykal sie z Braun, albo ze Freud urodzil sie we Freibergu, a teraz to sie nazywa Pribor i jest w Czechach, a roznica wieku miedzy jego rodzicami wynosila 20 lat. Za to nie pamietam dokladnej daty jego urodzin. Pamietam IP Sheryll, a nie pamietam wlasnego.
Ja wiem. To wyglada na powazne problemy z pamiecia, ale ja to sobie inaczej tlumacze. Po prostu nie zasmiecam sobie glowy rzeczami, ktore moge gdzies zapisac i wcale nie mam sklerozy.
I dlatego mam caly monitor, wraz z przyleglosciami, obklejony zoltymi kartkami. Dlatego tez, mam trzy zeszyty i dwa grubasne notesy, w ktorych wszystko notuje. Czasem tylko boje sie, ze dostane jakiego skrzywienia kregoslupa jak tak bede to wszystko ze soba nosic...