Wlasnie wrocilam. I'm so dead... Bylam u tesciowej. Przedwigilijne przygotowania zaowocowaly : milionem ruskich pierogow, taka sama iloscia tych z kapusta, golabkami, uszkami do barszczu, sernikiem i ciastem kokosowym. 8 i pol godziny tyrania w kuchni. I po co to wszystko? Zezra, a pozniej wysraja. Bo taka prawda. W ogole z calych Swiat najbardziej lubie pasterke. To jedyna godzina, ktora ma klimat. A reszta to zarcie, pierdolenie o niczym, chwalenie sie wlasnymi gowniarzami i falszywe zyczenia. Nawet Sylwestra tak nie lubie. Poza tym w tym roku powitam Nowy Rok ogladajac "Akademie policyjna milon piecset sto dziewiecset". W dupie to mam. Nie zalezy mi. Tylko smutno tak.
Dzis obudzilam sie sama z siebie o 5:20. Tuz przed... Straszne jest to wszystko. Jak bardzo mozna tesknic? Jest jakas granica? Mysle, mysle, mysle... Mysle zasypiajac (o ile mi sie uda), mysle budzac sie (o ile mi sie udalo zasnac), mysle w kazdej sekundzie, w kazdej najmniejszej drobinie czasu zdycham. Wyrwana ze snu, mam na ustach to jedno slowo...