Komentarze: 6
"Ludzie to miliard wysp
Samotnych do cna.
Podobny swoj los
Przeda co dnia.
Altlantyda czulych serc znika juz,
jeszcze dzien, jeszcze dwa..."
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
"Ludzie to miliard wysp
Samotnych do cna.
Podobny swoj los
Przeda co dnia.
Altlantyda czulych serc znika juz,
jeszcze dzien, jeszcze dwa..."
Znowu sie o 3 polozylam. O rany, ale sie bez bazy obudzilam. Niby o 8, ale budzik z trzy razy przesunelam, a jak zaczal piszczec czwarty raz, to go zwyczajnie wylaczylam i zasnelam. Takie niespanie, to meczace jest. Czlowiek caly dzien zamrnowany chodzi. A przed snem modlitwe uczynilam, niech sie wiedzie, temu, ktoremu sie to nalezy :)
Zeby nie miec wyrzutow sumienia, ze do szkoly nie poszlam, wyblyszszczylam mieszkanie. Ze niby cos robie. W ogole wysilek fizyczny pomaga na stres. Lepiej mi sie zrobilo, mniej we mnie napiecia zwiazanego z Nowym Zyciem. I dobrze, bo Nowe Zycie bedzie w pyte, nie ma to tamto. Troche mnie gryzie, ze tak olewam pisanie za szmal i zamiast zarabiac, produkuje notki, ktore przyjdzie jakis taki co sie ledwo downowi wymknal i obrzuci miesem ze zlosci, ze nic nie zrozumal i brak mu argumentow, albo chociaz krzty polotu ("Niezglebione sa poklady ludzkiej niekumacji"). Ale w sumie to tez jakas satysfakcja. Lubie wywolywac skrajne emocje, wiec patrze na to z przyjemnoscia.
Do kina sobie moze pojde wieczorem. Ciesze sie, ze Matrixa juz widzialam i nie musze juz przez to przechodzic :)
Spokojnie mi, przyjemnie tak :)
...jaki kamien, taki cios - nie dziwi nic...
...jaka zdrada, taki gniew - nie dziwi nic...
...jaka roza taki ciern...
Powieki przymykam, przeczesuje palcami wlosy, usmiechem witam mysl nowa. Przeciagam sie leniwie. Koncem jezyka zwilzam usta. Wolno, z namyslem rozsmakowuje sie, a pozniej ukladam, przestawiam, bawie sie. Literka po literce, slowo po slowie, krok po kroku. Niespiesznie. Cicho, szeptem - tak jak lubie - pisze.
Scenariusz zycia...
Pierdole, w niewlasciwym miejscu zaczelam.
No to rocznicowo, zalozylam se nowego bloga, tak? Niestety zywot bedzie mial krotki i zakonczy go tragicznie. W smietniku w sensie. Ma konkretny cel i temat.
Troche mi sie spac chce. O 6 wstalam, tak? Niedziela...
(w samochodzie)
Ja : (Dre sie. No Pszczolke Maje se spiewam, tak?) On : Madga, jak ty mnie wkurwiasz czasem! Ty sie nie boisz, ze ja cie kiedys przez to zostawie? Ja : Nie (i sie dre, teraz na nute Szla dzieweczka, czy cos) On : No zamknijze sie! Dlaczego sie nie boisz? Ja : Bo mnie kochasz (i dre sie w najlepsze)No radio w tym samochodzie wymontowne, tak? A nie, ze zaraz tam rodzina patologiczna...