Chyba sie zaraz porzygam. Nie, nie jestem w ciazy, nie zatrulam sie, ani nie jest to wynikiem wczorajszego nieumiarkowania. W piciu. Nie. Ja sie chyba zaraz porzygam w zwiazku z blogami. Co prawda ciagle jeszcze rozwazam kwestie ewentualnego pawia, albowiem jajecznica moze sie nie konweniowac kolorystycznie z klawiatura tudziez biurkiem, jednak pomysl wydaje sie byc kuszacy. Bo ja przepraszam, ale czy kurwa, dlugo jeszcze planujecie tak zawodzic o Nieszczesliwych Milosciach Chuj Im w Dupe? Glupia bylam, przyznaje. Liczylam, ze po wakacjach skonczy sie ta katorga i nie bede co piec minut trafiac na jakies oczojebne scierwo. Chociaz nie, zazwyczaj sa czarne i wieje depresja. Tyle, ze nie wzielam pod uwage prostego faktu - WAKACYJNEJ MILOSCI (WM). Wszyscy wiemy, ze WM jest piekna, ale zywot ma krotki i zazwyczaj dotyka niedojebane nastolatki, ktore mysla, ze "Jestes taka piekna, ze jaciepierdole." to deklaracja milosci po grob. I jeden dzien dluzej, jak mawia moj ulubiony jakala Jurek O., drugi na liscie zaraz po Mi Mi Michniku. No i teraz mamy powazny problem. Rzecz w tym, ze one, te nastolatki w sensie, beda na lamach swego blogOOsia roztrzasac kazde slowo i gest wakacyjnego playboya, ktory zasadniczo zawodowo trudni sie wyrywaniem kolonijnych dup. Jeczac i zawodzac, beda pisaly teksty typu "Przeciez mowiles mi, ze nigdy nie spotkales takiej dziewczyny, dlaczego wiec podales zmyslony adres?!", czego on nigdy nie przeczyta, bo zwyczajnie ma to w dupie. Swietnie, kurwa. Ja wiem dlaczego. Pewno z tych samych powodow, dla ktorych ja bedac w wieku kolonijno - obozowym podawalam zmyslone adresy. Dla SWIETEGO SPOKOJU! Kurwa, ja rozumiem, ze serce boli, zal dupe sciska i w ogole japierdolekurwamac, ale dlaczego NAS musicie tym zadreczac? Szczerze mowiac chuj mnie obchodzi siedmiokrotna interpretacja slowa "lubie" i utrata dziewictwa w namiocie typu igloo. Ja tez mialam swoja WM. Tak gdzies z 16 lat mialam. Pewnie. Ale nie pierdolilam takich farmazonow ani sie, bo wtedy mlodziez inna byla, a jak do polowy wrzesnia nie dostalam listu, to jakos mi przeszlo. Nawiasem mowiac list dostalam. W marcu nastepnego roku. Cos w rodzaju pamietnika z ostatnich kilku miesiecy i wielkie PRZEPRASZAM na koncu. Ze niby tyle czekalam. Buahahaha, kmiot. Anyway, wezcie sie, kurwa, za siebie, chlopcy i dziewczynki, bo nic dobrego z tego grafomanstwa i tak nie wyniknie, a jedynie obudzicie sie na koniec semestru w dupie, bo sie okaze, ze macie trzy paly z najwazniejszych przedmiotow i wpierdol od ojca murowany.
Sytuacja jest wlasciwie bez wyjscia. Mozna sie z blogowiska wyniesc na pewien czas, ale wszyscy wiemy, ze tuz po Bozym Narodzeniu sa ferie zimowe i heeeja - wszystko od nowa. Mozna tez starac sie omijac pewne blogi, ale nigdy nie wiadomo kiedy jakis chuj z kapelusza wyskoczy. Przy okazji mozna tez pominac cos wartosciowego, jak np. ja pominelam Hausera, bo mi sie wydawalo, ze to pewno jakis smarkacz. Bije sie w piers, zwracam honor i czytam regularnie. Ale ile kurew mnie kosztowalo wylonienie jednego ciekawego bloga, to tylko te sciany wiedza...