Komentarze: 7
No i jestem. Umordowana, opalona, ale umiarkowanie zadowolona. Kolano se nastawilam. Sama. Jak zapierdolilam w drzwi od samochodu, to tylko na chwile mi sie ciemno przed oczyma zrobilo. A pozniej bylo juz dobrze. Niby niechcacy, a jednak pozytywnie. Poza tym wiekszych przygod brak. Smiechawki tylko na autostradzie dostalam, jak mi jeden staruch piescia wygrazal. Wracam, a tu mila niespodzianka, bo ja tak czasem lubie sie do uczuc wyzszych odwolac, zwlaszcza jak to wychodzi w nakladzie 250 tys., a sprawa zajela mi cale 15 minut, hehe. Och, czekam teraz na pelne uwielbienia "dewotki" i inne komplementa - w komentarzach, rzecz jasna.
Anyway, zrobie jeszcze szybki przeglad blogow, pozniej kapiel i lulu, bo jutro pracowity dzien uwienczony spektakularna najebka - coroczna Braderie. Taki pchli targ, co cale miasto zamykaja na trzy dni na te okolicznosc i jest fajnie, bo mozna kupic rozne ciekawe rzeczy i oficjalnie spacerowac z piwem w lapsku. Pewno bedzie gites. No chyba, ze deszcz. Niech no mi ktos na jutro zarezerwuje slonce, dobra? No. To papunie!