Komentarze: 6
No i koniec tyrania w kuchni.
Teraz, w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku, moge swobodnie odwalic kite.
Jestem zmeczona, dobrej nocy.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
No i koniec tyrania w kuchni.
Teraz, w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku, moge swobodnie odwalic kite.
Jestem zmeczona, dobrej nocy.
Jeszcze tylko do wieczora. Ostatni dzien. No wytrzymam moze jakos. Dla niepoznaki i unikniecia monotonnych rozmow na wiecznie te same tematy, bede krazyc miedzy kuchnia, a stolem. To tylko 11 osob.
Pojedza, popija, pogadaja o niczym i sie wyniosa. Pozniej pozmywam i padne na twarz. Cholera, znowu spalam tylko 4 i pol godziny. I nawet zapalic nie bede mogla. Bo tesciowa, bo tesc. Po co ja sie kryje? I tak wiedza, ze pale. Przeciez jestem dorosla, nie? Dwa i pol roku meza mam. Nawet sie w zyciu kilka razy powazna, dorosla praca sklalam. I sie chowam z papierosami.
Jakos wytrzymam... A od jura wszystko wroci do zwyklego porzadku. I bardzo dobrze.
P.S. Z tesciem nadal nie rozmawiam. Tez dobrze. Albo mnie przeprosi, albo nie zaszczyce go marnym "dzen dobry". Koniec, kropka.