Od samego myslenia o Swietach, czuje sie...
Komentarze: 6
Jeszcze tylko do wieczora. Ostatni dzien. No wytrzymam moze jakos. Dla niepoznaki i unikniecia monotonnych rozmow na wiecznie te same tematy, bede krazyc miedzy kuchnia, a stolem. To tylko 11 osob.
Pojedza, popija, pogadaja o niczym i sie wyniosa. Pozniej pozmywam i padne na twarz. Cholera, znowu spalam tylko 4 i pol godziny. I nawet zapalic nie bede mogla. Bo tesciowa, bo tesc. Po co ja sie kryje? I tak wiedza, ze pale. Przeciez jestem dorosla, nie? Dwa i pol roku meza mam. Nawet sie w zyciu kilka razy powazna, dorosla praca sklalam. I sie chowam z papierosami.
Jakos wytrzymam... A od jura wszystko wroci do zwyklego porzadku. I bardzo dobrze.
P.S. Z tesciem nadal nie rozmawiam. Tez dobrze. Albo mnie przeprosi, albo nie zaszczyce go marnym "dzen dobry". Koniec, kropka.
Dodaj komentarz