Komentarze: 13
Tak sie sklada, ze miasto w ktorym mieszkam, jest w tym roku kulturalna stolica Europy. Juz tu byly cuda na kiju, wlacznie z chinskim domkiem do picia herbaty (he?). Generalnie chodzi o przyblizenie szeroko pojetej sztuki i kultury wlasciwej najrozniejszym regionom swiata, podkreslam - SZTUKI. Czytajcie dalej. W tej chwili nad rynkiem wisza do gory nogami... drzewa, tak, tak. Do gory korzeniami w sumie. Troche nie lapie przeslania, ale i tak fajnie wygladaja. No i jak co miesiac dostalam ulotke, ze od 7 do 9 maja beda dni polskie, ze ponad 200 artystow wszelakiej masci itepe, itede. Udalam, ze nie zauwazylam na pierwszej stronie dodanego ni w pizde, ni w oko "Na zdrowie!" i dziarsko wzielam sie do studiowania zawartosci, bo w sumie fajnie, polaze, poogladam, poslucham. [I wystarczy tych slow na pe.] Obok kilku wystaw, koncertow, filmow i spektakli, wyczytalam co nastepuje: nazwa jakiejs tam knajpy; Sobota 8.05.04; 23h30 > 4h; Lola Lou (wystep znanej drag - queen z Warszawy), Peja, Abrada & Gutek, itd., costam, costam. Wspominalam juz, ze chodzi o kulture i sztuke wlasciwa danemu krajowi? Ja tam nie wiem, nie znam sie, nie nalegam tez w zadnym wypadku na wystep "Mazowsza", ale zaden kraj jeszcze tak nie dal dupy. To juz nie jest kwestia mojej tolerancji, czy jej braku. Chodzi o idee calego przedsiewziecia, ktorej najwyrazniej ktos tu nie zalapal, albo za bardzo chcial wyjsc przed szereg. Czy my naprawde nie mamy sie juz czym pochwalic? Grunt, to sie pokazac z wlasciwej strony, tak? No coz, kroczem do Europy, panie, kroczem...
Na to tez pojde, ofkors. Tylko nie jestem pewna, czy sie przyznam skad jestem. Ludzie, jak wy mnie wkurwiacie czasem...