Tworki mam jak w banku.
Komentarze: 8
Sprawa ma sie tak, ze rano jestem nie do zniesienia. I ja swiata tez zniesc jakos nie moge. Zasadniczo polega to na tym, ze przez pierwsze pol godziny, jesli jest komu sluchac, to jade na czym swiat stoi. Jesli nie ma, to i tak jade, ale ciszej i do siebie. Robie taki maly, prywatny przeglad bluzgow. Np. dzisiaj rano nim otworzylam oczy, zdazylam juz otworzyc usta. I to byl blad. Albo i nie blad. Wielblad. W kazdym razie wycedzilam przez zacisnieta szczeke "Ja piearrrrdole!". I juz moglam zaczac dzien. Pozniej z tego wkurwu, ktory mnie ogarnal od cebulek wlosow, az po piety, wzielam i uszczypalam Dzeja. Niech i on ma cos od zycia i wie, ze to juz rano. A pozniej bylo juz jak zwykle - szlafrok / kilka kurew pod adresem kapci / kuchnia / kilka chujow zlamanych w strone czajnika / kawa / pare bluzgow, ze mi sie za duzo nasypalo / mleko do tej kawy / "Chuj ci w dupe." - nonszalancko rzucone w strone lodowki / komputer / "No rusz sie zasrancu." / pierwszy papieros / www. blogi.pl / i znowu wszystko normalnie...
W sumie nie wiem czemu sie tak dzieje, ale spokojna budze sie WYLACZNIE w Polsce. Tutaj mna szarpie jakis wkurw niemozebny. A jak to w sobie tlumie, to w ciagu dnia, predzej czy pozniej, czyms pierdolne o podloge, nie inaczej.
Wkurwiam sie z roznych powodow, ale najczesciej cedze swoje poranne "Ja pierrrdole!", bo : 1. jest pomiete przescieradlo, 2. swieci mi w oczy slonce, 3. pada deszcz, 4. Dzej mi chucha na plecy porannym, z nog zwalajacym wyziewem, 5. przypominam sobie, ze dzisiaj TEZ moze uzyc mojej szczoteczki do zebow (bo jemu to bez roznicy), 6. jest mi za goraco, 7. znowu mnie ujebal komar, 8. przypominam sobie, ze moje zycie jest ogolnie dosc chujowe. To tak w sktorcie, bo prawde mowiac KAZDY powod jest dobry.
Ale za to caly dzien jestem w miare spokojna i zasypiam z usmiechem na twarzy.
I co pan na to, panie doktorze?
Dodaj komentarz