mar 21 2004

Przynajmniej cos sie dzieje.


Komentarze: 2

Byla impreza. Bylo milo i bylo milo. Do czasu, kiedy jednej zaciazonej lasce nie zaczelo sie cos dziac. Ale pan doktor na pogotowiu powiedzial, ze gra gitara i jeszcze dwa zdjecia dziecku cyknal. Imprezowicze mogli odetchnac z ulga i na powrot spokojnie skupic sie na osuszaniu kolejnych butelek znakomitych alkoholi. Pozytywnie. Aha, na ramieniu siedziala mi iguana. Fajna :-) 

Poza tym kolega Hedon dal czadu. Ech, rycerzem w lsniacej zbroi byc... Ale to jutro, jutro..., albo kiedys tam.

A teraz czas spac, kolorowych.

 

kotka_psotka : :
21 marca 2004, 10:55
łał Kotka.jak to przyjemnie z rana,jedzac pysznego tosta maczanego w sosie majonezowym czytac takie "grzecznosci".przeczytalam kilka ostatnich notek wraz z komentarzami i powiem jedno : jestescie zajebisci.wszyscy.wasz faworyt troy tez.jak bede miala dola to przyjde tutaj :)
troy
21 marca 2004, 02:38
Może miałaś poprostu "pawia" na ramienu, w którym pod wpływem tych znakomitych alkoholi, dostrzegłaś fajną iguanę! Zresztą uwaga dotycząca klasy trunków jest zbędna! To przecież oczywiste, że na "imprach" z Tobą Dom Perignon jest do każdego piwa a Cristalem (Louis Roederer Cristal Champagne - nad którym wygłaszał monolog Quentina Tarantino w "Czterech Pokojach") spuszcza się wodę w toalecie.

Dodaj komentarz