Oglednie rzecz ujmujac, zmeczonam.
Komentarze: 4
Od godziny 20 do tej chwili non stop zajmowalam sie odbieraniem pustych talerzy/polmiskow/kieliszkow/butelek i donoszeniem pelnych. Towarzystwo pojadlo, popilo i wybralo sie na spacer. Ja zostalam z gora zmywania. Za chwile wroca i beda juz tylko pic. Pozniej wszystkich uloze do snu (posciele lozka), zmyje co zostanie do zmycia, a rano zrobie sniadanko. Pozniej o 16 natepna tura i powtorka z rozrywki. A pozniej tu juz pierdolne.
Padam z nog i kregoslup mnie cholernie boli. Coz...pan ma urodziny... Wiecie co dostal? Odtwarzacz DVD z milionem opcji. A ja sie o glupi dyktafon doprosic nie moglam. Wreszcie poszlam i sama sobie kupilam.
A jak Letitia mowila dzis o ptaszku Erica, to juz mi nawet te moje fatazje kulinarne w gardle nie stawaly. Widac do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic... Do glupoty tez.
Wiecie, to nie tak, ze mnie wkurwia, ze ktos nas odwiedza i musze caly dzien zapierdalac jak osiol w kuchni. Wkurwia mnie to, ze ja sie o tym dowiaduje dzien wczesniej. Dlatego jestem zla. Gdybym wiedziala tydzien wczesniej i gdyby to zostalo ze mna ustalone, to pewnie bym miala ogromna przyjemnosc w tym, ze goscie mlaskaja z zadowolenia nad talerzami i prosza o repete. A tak to tylko mnie wkurw lapie, ze musze sie podniesc od stolu i doniesc co trzeba. Dlatego...
...chuj im wszystkim w dupe. Mam nadzieje, ze dostana zatwardzenia.
To mowilam ja - Przykladna Kura Domowa i Posluszna Malzonka (ale poty dzban wode nosi, poki sie ucho nie urwie, o!).
Dodaj komentarz