lip 24 2003

O kurwa, kurwa, kurwa, jaciepierdole! A NIE...


Komentarze: 21

Teraz, to ja juz nigdy tej karty nie dostane.

Ale od poczatku. Najpierw odstalam przepisowe dwie godziny w deszczu pod prefektura, z tymi smierdzacymi czarnuchami. Bo SMIERDZA, niech nikt nie ma zludzen. Jak juz dostalam swoj pierwszy numerek (221 - ale slicznie), to mnie wpuscili do srodka, gdzie ze stoickim spokojem najpierw odstalam godzine, a nastepnie pomyslalam, ze PIERDOLE i se usiadlam dupa na posadzce. Kolejna godzina uplynela dzieki fajnej ksiazce i czynieniu obserwacji otaczajacej mnie, smierdzacej tygodniowym potem bandy nierobow. Pozniej poszlo gladko, wywolano moj pierwszy numerek, celem udania sie na pietro i odebrania drugiego numerka. Co niezwlocznie uczynilam. Na drugim numerku widnialo jak byk : "211 (czyli moj) i 208 osob przed toba". Tu nawet poszlo sprawnie, bo tylko kolejna godzina i juz moglam udac sie do lady.

I wtedy sie zaczelo. Pani grzecznie poprosila o brakujace dokumenty (JESZCZE, kurwa, czegos BRAKOWALO!), ale ja przygotowana na te okolicznosc, wyciagnelam grubasna teczke i zarzucilam ja papierami. Pani byla chyba zadowolona, bo cos mowila, ze bardzo dorze, cos tam, cos tam. A pozniej kazala se pokazac meza. Wiedzialam, ze tak bedzie, ale to Dzej, ktory nie ma urlopu kazal mi tam isc mimo mojego tlumaczenia, ze bez niego nic nie zalatwie, bo na oczach urzednika raczej ciezko bedzie podrabiac jego podpis. No dobrze, wiec tlumacze jak krowie na rowie, ze maz w pracy, ale prosze bardzo - jego dowod, jego paszport (wszystko jasno mowi, ze JEST obywatelem Francji), potwierdzenie posiadania wspolnego konta, mieszkania i chuj jeden wie co jeszcze.

Wlasciwie to dopiero tu sie zaczelo. Pani zaczela twardo obstawac przy swoim. A mi sie tak szybciutko podnioslo cisnienie, zrobilam sie czerwona na ryju i jak nie jebne piescia w blat. Zaczelam zwyczajnie drzec morde, ze moja karta miala byc gotowa rowno rok temu, ze bylam tu SZESC razy i za kazdym czegos brakowalo, wiec, kurwa, bylo by mi szalenie milo, gdyby mogli mi o tym wszystkim powiedziec RAZ, a nie na raty i ze jestem Europejka, a nie jakims smierdziuchem z Afryki, ktory zyje z MOICH podatkow. I sruuuu... Pani sie morda lekko otworzyla, bowiem jest przyzwyczajona do blagalnego tonu petentow, a tu taki zonk. Bo mi NIE ZALEZY, to se moge, nie? Lekko sie chyba zestresowala, bo mnie zaszczyt kopnal - odeslala mnie do DYREKTORA tego burdelu.

Wiec weszlam do gabinetu, uklonilam sie, powiedzialam o co chodzi, a on mi to samo, ze z mezem, ze musi sie pokazac, no to ja swoje, ze urlopu nie ma, ze praca, ale sobie pomyslalam "Chuj ci w dupe, stary wale" i zaczelam szukac kompromisu. Pytam, czy maz moze przyjsc pozniej, wejsc poza kolejka i zlozyc ten jebany podpis. TYLKO TYLE im brakuje, JEDNA, jebana PARAFKA. A pan dyrektor, ze co? Ze NIE, ze mamy przyjsc razem, odstac znowu swoje 6 godzin ze smierdzielami i sie kurwa...podpisac...

Wiec w tej sytuacji wstalam, podalam panu reke, powiedzialam, ze mu bardzo dziekuje i zycze, zeby kiedys on trafil na takiego glaba jakim sam jest, po czym jebnelam drzwiami od dyrektorskiego gabinetu, az szyby w oknach zabrzeczaly. 

I wlasnie dlatego ja tej karty juz raczej nie dostane.

 

kotka_psotka : :
27 lipca 2003, 19:03
czarni..? no jadą, przyznam szczerze, że jadą... jakbym spędziła w takim miejscu tyle czasu, to bym dostała szału i rozwaliła wszystko do okoła...
25 lipca 2003, 13:54
persona non grata... to osoba bez mebli.. tak?
K_P
25 lipca 2003, 11:45
PERSONA NON GRATA
ja tez cie kocham
25 lipca 2003, 11:41
slonko kto mnie olal??bo ja nie zauwazylam....
K_P
25 lipca 2003, 10:47
Wiesz She, jak to przeczytalam, to mi rece opadly. Nie wiadomo, czy takie uspic, zeby sie czasem nie rzmnozylo, czy tylko zamknac w odosobnieniu...? No to sluchaj, ty debilu niedorzniety, ja mieszkam we Francji, moj maz tez. Mialam jego francuski paszport w pewnym urzedzie, poniewaz byl do czegos potrzebny. Wyobraz sobie, cwoku ograniczony, ze mieszkajac w unii tez trzeba posiadac taki dokument, chociazby po to, zeby wyjechac poza jej granice, np. do Polski. Ja pierdole... A teraz na koniec - ty tu jestes persona non grata. Jeszcze chwila i ci zrobie taki chlew, ze odechce ci sie wlaczac komputer. Ja wiele toleruje, ale do czasu. Ciekawe, ze siedzialas cicho, ale jak was wszyscy olali, to zaczynasz pyskowac. Co? Lubisz komentarze w stylu "pierdol sie szmato"? WYNOCHA, przybledo!
25 lipca 2003, 09:34
Brrr... zaczynam się bać. Fala głupoty zalewa nas po uszy! (to odnośnie niektóych komentarzy)
jednorozec
25 lipca 2003, 09:15
Mialas racje tepiac, ale ja juz jestem sick of "tesknie", "kocham" w stylu Manueli Gretkowskiej ;) czasami warto przeklnac w odpowiednim miejscu (to Twoja specjalnosc KP ;) a czasami goracy, ociekajacy potem opis pewnych czynnosci sprawiajacych tyle radosci wtedy chyba nie jest nudno ? ;)
sam
25 lipca 2003, 00:48
...jakiej znowu karty? jak chodzi o rowerową to ewentualnie mógłbym coś Ci załatwić... albo uprawnienia do obsługi, dajmy na to... taczki ;-)))... wiesz dlaczego się nie udało? bo się ukłoniłaś, trzeba było dygnąć, DYGNĄĆ!, jak pensjonarka... a myślałem, że to my tu mamy bajzel... słusznie ktoś powiedział, że pan bóg stworzył żabojadów żeby nawet włosi mieli komu dopierdolić... a może to było odwrotnie???
ja tez cie kocham
24 lipca 2003, 23:56
k_p gdyb scierwa nie robila to ja bylabym grzeczna...ale glupote trza zwalczac tylko glupota. A po chuja mam sie podpisywac skoro ty tez tego nie robisz....?? Ty dziewczynko nie rozrozniasz czasu przeszlego od terazniejszego...wytlumaczyc ci?? Ty a jeszcze jedno....twoj mezus czy kto tam pracuje we Francji??To kurwa jak ty mozesz miec jego paszport slonko skoro my jeszcze niestety musimy ich uzywac....o ile wiem to zeby wjechac do Polski trzeba miec ten jebany dokumencik....chyba sie gubisz...szukaj bo nie znajdziesz...
24 lipca 2003, 21:31
Znam ten ból... mi też na przykład nie chcieli przyznać paszportu polsatu...
K_P
24 lipca 2003, 18:42
GP, cytat klasa :) Piateczka :)
goopya peezda
24 lipca 2003, 18:32
1.kurna, jaki fajny kraj ta Francja!!! też tam chcę!!! 2. niektórzy mają jakieś zalegania wchodząc tu i bluzgając Ci? cóż, (cytuję): "przystojny/a nie jestem, inteligentny także nie, więc miły/a też nie muszę być". Pasuje, nie?
Balbina
24 lipca 2003, 14:58
miałam faceta holendra (w czasie przeszlym).on byl tu a nie ja tam.koszmar.to byl koszmar!poczawszy od faktu ze oszukiwali go w knajpie o pierdzielone 5 zł., falszywi kanarzy lapali go w tramwaju, obudzil sie na bocznicy kolejowej pod poznaniem (bez plecaka - wszystko mu zajebiali a raczej zajebal pracownik Warsu)-bo go nikt nie obudzil i nie poinformowal o awaryjnej przesiadce, a skonczywszy na fakcie ze przesiedzial w areszcie w polsce oskarzony o dowodzenie manifestacji (przechodzil obok i sie przygladal). konkluzja: lepiej byc chyba polakiem w obcym panstwie niz obcokrajowcem zyjacym tutaj.
24 lipca 2003, 14:27
młody kot spotyka starego kota. - dokąd idzisz? - idę sobie popierdolić - oj oj zabierz mnie ze sobą, nigdy jeszcze tego nie robiłem, prosze, prosze, pliiiiiz - młody jestes i głupi, ale co tam, będzie raźniej, no to chodź ida, idą, nagle belka usuwa sie im spod łap, lecą w dóóóóóóół i szczesliwym trafem udaje im sie zawisnąc na innej belce. na przednich łapach. upływa godzina. potem druga. potem trzecia.. w pewnym momencie stary kot nie wytrzymuje: - zaraz się puszczę na to młody: - ok, ja też jeszcze chwilę popierdolę, a potem spadam to tak odnośnie głupich kotów
24 lipca 2003, 14:12
ślepy kret chciał do burdelu, a że sam nie trafi, to bierze ze sobą zająca. Idą i idą przez las, nagle zajączek się potyka o korzeń i jeb na glebę:
- o kurwa!
na to kret grzecznie
- dzień dobry


to tak odnośnie początku nagłówka, pozdrawiam

Dodaj komentarz