Jak Kotka harcereczka byla.
Komentarze: 4
Bylam, powaznie. Gdzies na poczatku ogolniaka. Oczywista rzecz, ze nie kierowala mna chec przeprowadzania staruszek przez jezdnie, no HALO. Po prostu najprzystojniejszy facet w szkole byl zastepowym, wiec sprytnie poszlam i sie zapisalam. Druzya nawet fajna - wodna, wiec zagle, woda (alkohol i woda - wspaniala przygoda). Troszke mnie draznily jakies zbiorki, musztry i inne metody dreczenia biednego harcerza. Kurwa, i te karne przysiady... A bo zawsze sie z czyms wyrwalam, a zastepowemu sie nie przerywa (podobno), zwlaszcza drwiaco i jadowicie. W kazdym razie przygoda byla krotka, acz z pozadanym finalem, albowiem zastepowy legl u mych stop, a tym samym stalam sie obiektem nienawisci wiekszosci dziewczynek uczeszczajacych do mojej szkoly. Fajnie bylo :)
A pozniej musialam sie z tym panem pozegnac, wiec pojawianie sie na zbiorkach uznalam za bezcelowe. Ot i cala historia.
P.S. Widzialam go z rok temu. Aaaaale pasztet sie zrobil, fu!
Dodaj komentarz