cze 27 2003

Dlaczego pisze bloga?


Komentarze: 30

Najchetniej bym powiedziala "bo tak i chuj komu do tego!", ale nie. Przypadkiem trafilam na ciekawa ksiazke. Autorka mowi o tym, dlaczego nagle wszyscy wydaja ksiazki, pisza blogi, czy w jakis inny sposob przelewaja swoje mysli na klawiature, papier. No dobrze. Wszyscy doskonale wiemy, ze gro blogow to jeden wielki shit (z moim na czele), a autorzy nie maja NIC do powiedzenia, do tego styl pisania pozostawia wiele do zyczenia.

Kiedys tam, rok temu, kiedy zakladalam tego bloga, mialam swoje miejsce w sieci, internetowych znajomych, a blogi mnie nie interesowaly W OGOLE. Pomysl zalozenia tego wpadl mi do glowy jak? Tak jak wszystko co robie - spontanicznie. Tak samo jak ten login, ktory w tej chwili uwazam, za szczyt debilizmu, ale nie da sie go juz zmienic. Poszlam za ciosem i mnie wciagnelo. Przy niewielu rzeczach zatrzymuje sie dluzej. Zazwyczaj szybko mi sie nudzi i ide dalej. Blog ma w sobie cos. Mysle, ze chodzi o komentarze. To cos zupelnie innego, niz pisanie "do szuflady". Tak tez pisze, ale w ocenie nie jestem obiektywna. Czasem uwazam jest lepiej, innym razem gorzej, ale to jest MOJE i nikt zdystansowany do tego, nie powie mi, ze to jedna wielka kupa.

Ale nie o tym chcialam. Pisanie bloga sporo daje. Przede wszystkim zmienia mi sie styl. (A jak mam PMS, to jezyk sie wyostrza ;)) Wazne jest tez to, ze moge sobie wejsc w archiwum i zobaczyc jak bardzo zmieniam sie ja sama. Ktos mi kiedys powiedzial, ze mlody czlowiek powinien pisac pamietnik. Po to, zeby zobaczyc jaki glupi byl jescze pol roku temu. I to sie zgadza. Czsem sobie zajrze do starych notek i sie zwyczajnie smieje, myslac "Boze, jaka ja bylam durna". Piekny obraz mojego dojrzewania. Zmienia mi sie podejscie do swiata, do ludzi i tutaj mam to jak na dloni.

Pewnie, ze mam inne blogi. Ale tamte maja okreslone tematy, od ktorych nie obiegam. I tak ma byc. Tamte kiedys skoncza na wirtualnym wysypisku smieci, ale ten bedzie. Ten byl pierwszy i jest w nim najwiecej mnie. Czasem mi smutno, innym razem wesolo, bywam jedzowata, albo slodka i dobra. Bywam rozna, dlatego notki tutaj maja przerozna konwencje.

Czytajac tego bloga, mozna dojsc do wniosku, ze autorka jest jakas nierownowazona histeryczka. W zyciu jestem w miare rowna. Jasne, ze miewam wybuchy wscieklosci, albo sie ciesze jak glupi do sera, ale ten blog to katalizator. I zlych i dobrych emocji. Siade, wypisze sie, rzuce bluzgiem i mi lzej, a wyraz twarzy nie zmienia mi sie przy tym ani na sekunde. I o to chodzi.

Nie mam dziwnych aspiracji, nie marze o wydaniu ksiazki, nie czuje potrzeby pokazywania wytworow mojej glowy szerszej publicznosci, niz ta tutaj. Czyli jestem ekshibicjonistka, ale tylko troszke ;)

I przede wszystkim nie potrafie pisac. A juz nie o czyms, co mnie nie interesuje. Kiedys babralam sie w polityce po koniuszki uszu. Siedzialam, czytalam, mialam swoje poglady i ich bronilam. Nadal je mam, nadal ich bronie, ale z mniejsza pasja. Wtedy moglabym pisac prawdziwie jadowite polityczne felietony. Teraz mnie to meczy. Wole cos luzniejszego i wlasnie blog mi to daje.

Tutaj ze mnie wszystko uchodzi. Jasne, ze nie pisze o detalach anatomii mojego faceta, czy swoich fantazjach. Ale wiele bardzo osobistych rzeczy tutaj jest. Duzo mnie prawdziwej do bolu takze. Bo ja jestem taka, smaka i owaka. Pozornie macie podane same duperele, ale ci, ktorzy powinni rozumiec, wiedza gdzie jest podtekst, gdzie czytac miedzy wierszami. Wiedza ktora "kurwa" jest przecinkiem, a przy ktorej uszlo ze mnie cos zlego. Zeby bylo smieszniej, nie robie tego specjalnie. Samo mi tak wychodzi. Wazne jest to, ze gdy sama wracam do starych notek, dokladnie wiem co czulam i o czym myslalam piszac konkretne slowa. Egoistyczne to, ale tak, w duzej mierze ten blog jest dla mnie.

Nigdy nie krytykuje tez tych, ktorzy u siebie jada miesem, jezeli ma to krzte fantazji i polotu, albo jest jakos uzasadnione. Po pierwsze nie bardzo mam prawo, bo sama sobie folguje ile wlezie, a po drugie dobrze wiem, ze przeklinanie ne jest wyznacznikiem NICZEGO. Tak jak studia nie swiadcza o czyjejs madrosci. Bo madrosc to jedno, a wyuczone formulki i papierek, to cos zupelnie innego. Ajot wczoraj powiedziala, ze nigdy nie widziala tylu glupich ludzi, co wsrod absolwentow wyzszych uczelni. Trzeba umiec rozdzielic madrosc zyciowa, czyli madrosc prawdziwa i mardosc nabyta wylacznie z ksiazek. Dla mnie ta pierwsza ma wieksza wartosc i takich ludzi slucham w ogromna przyjemnoscia. Bo mowia wiele prawdy i sporo moge sie od nich nauczyc. A od tych drugich nie musze sie uczyc niczego - jezeli czuje potrzebe, to po prostu siegam po ksiazke i to mi wystarcza. Zeby nie bylo, ze generalizuje, wsrod tych drugich, takze trafiaja sie ludzie madrzy :) Ale odbieglam od tematu...    

Klamala bym w zywe oczy, gdybym twierdzila, ze komentarze mnie ne lechca. Jasne, ze tak jest i wszyscy macie dokladnie to samo. Komentarze motywuja do tego, by pisac nadal. Fajnie, gdy komus sie podoba. Warto napisac 20 notek, by pod jedna pojawilo sie kilka slow od kogos, kto doskonale zrozumial i trafil z komentarzem w dziesiatke.

No i ludzie. Ludzie tworza tu klimat. Poznalam kilka fantastycznych osob. Kazda z nich jest zupelnie inna, a jednak i oni miedzy sboa potrafia sie zrozumiec, i ja jestem na tyle elastyczna, zeby dogadac sie z kazda z nich. Wielu z Was, zupelnie nieswiadomie, dalo mi bardzo duzo. Mam nadzieje, ze kilka przyjazni tutaj zawiazanych, uda nam sie kiedys przeniesc na grunt realny, bo warto, bo internet jest tylko internetem. Co do kilku nie mam watpliwosci - wiem, ze sie uda i to bedzie COS.

Wlasnie dlatego dobrze jest pisac bloga. Nie tak. Wlasnie dlatego dobrze, ze pisze bloga. JA. Wy, macie swoje zdanie, a ja ine bede w tym wywodzie urastac do rangi glosu spoleczenstwa, bo znowu przyjdzie jakis niekumaty osiol i cos pirdolnie ni z grudzki, ni z pietruszki. Tak, to tez jest cena pisania bloga innego niz "Koffany piamientnicku" :)

Ufff, dlugo...

 

kotka_psotka : :
28 czerwca 2003, 12:11
rzeczywiście... długie
28 czerwca 2003, 12:10
to jest komentarz numer dwadzieścia dziewięć
K_P
28 czerwca 2003, 11:27
Ja tez nie wiem czy bys mogl.
pognębiony
28 czerwca 2003, 08:19
Czytam twojego bloga codziennie rano zanim zacznę pracę... przeważnie poprawiasz mi humor - zatem lubię czytać to co piszesz... Ale nie jestem pewien czy w realu mógłbym ciebie zaakceptować...
28 czerwca 2003, 00:45
Wszedlem jak co rano, przeczytalem, spodobalo sie. Mialem dopisac komentarz, ale wychodzic musialem... Wracam wieczorem, mysle "naskrobie cos". Patrze a tu 24 komentarze "Eee, to nie bede skrobac, niech sie w glowie nie poprzewraca"... No i i tak naskrobalem w koncu...
28 czerwca 2003, 00:43
to jest komentarz numer dwadzieścia pięć
goopya peezda
28 czerwca 2003, 00:14
tylko niczego nie kasuj! to już wolę się pomęczyć. cały problem w tym, że zachciało mi się z wielkiego miasta na wieś wypieprzyć, a tu ani sdi ani tym bardziej neostrady. niech żyje tepsa!
28 czerwca 2003, 00:01
mnie jak zwykle razi bluzganie. "ojczystej" mowy mam po uszy na ulicach. caluje w koci dzioob:)
K_P
27 czerwca 2003, 23:29
Moge wykasowac notki i linki, bedzie zapierdalac jeno siwy dym :)
goopya peezda
27 czerwca 2003, 22:26
Kotka, ale zrób coś, żeby roztwierało się szybciej, pliz...
27 czerwca 2003, 21:05
Nom... mi też się podobało :)
goopya peezda
27 czerwca 2003, 19:59
uff... możesz ruszać łapkami, jest szansa na nowe notki:))) Dla mnie się też podoba ten blog, może właśnie w tym jego/Twój urok, że się nie starasz wleźć wszystkim bez masła albo prowokować na siłę? Całuski od Józki;)
27 czerwca 2003, 18:17
poprostu sie podoba
K_P
27 czerwca 2003, 17:24
No to cos Wam powiem. Siedze se rano, pije kawke, pale szlugaska i jak mnie nie jebnie! Normalnie napisalam to w edytorze, na zywca i na jednym wydechu. Nawet bledow nie poprawialam. I wiecie co? Nie rozumiem co Wam sie w tym podoba...
goopya peezda
27 czerwca 2003, 17:19
eNeN: monopol na goopotę to mam ja, tak? K_P: ale wazeliną polecieli, możesz jeszcze ruszać łapkami oblepionymi tym świństwem?

Dodaj komentarz