gru 21 2002

Bez tytułu


Komentarze: 2

Tak jak tonacy, z przerazeniem w oczach chwyta sie brzytwy, tak ja lapczywie sciskam w dloniach resztki Nadziei. Trzymam mocno. Nadzieja...ta zwodnicza suka. Pojawia sie, daje chec, by zaczerpnac powietrza, by jeszcze raz napelnic pluca, a pozniej wymyka sie kuchennymi drzwiami. Podstawilam jej noge. Lezy na progu, ja trzymam ja za nadgarstek i skowycze jak kundel... Nie odchodz... Umre jezeli odejdziesz!

 

kotka_psotka : :
K_P
21 grudnia 2002, 02:51
Jezeli to bedzie szczescie tego istnienia, ktore jest dla mnie najwaniejsze - przytule sie nawet do trupa w prosektorium.
21 grudnia 2002, 02:39
Przytul ją. Wtedy stanie się miękka jak kochanek. Zrobi dla Ciebie wszystko, bo jesteś tego warta. I szczęście przynajmniej jednego istnienia...

Dodaj komentarz