Bez tytułu
Komentarze: 1
Cos wierca mi pod oknem. Tluka sie, az kawa w kubku drzy. I w duszy tez jakos niespokojnie. Sama, bez budzika, obudzilam sie o osmej. Dla mnie to srodek nocy. Zawsze, gdy mialam jakis problem, ktory nie bardzo mialam mozliwosc rozwiazac - nie spalam. A jezli juz to okrutnie niespokojnie. Takim snem, ktory bardziej meczy niz balety do rana. W niedziele spalilam 8 papierosow (o ile dobrze pamietam), w poniedzialek tez jakos tak, a wczoraj poltorej paczki. Zdechne marnie. Moze i nie widac po mnie nerwow, ale w srodku az bulgocze. Biednemu to zawsze wiatr w oczy.
Od kilku dni nosilam taka jedna barnsoletke. Zawsze kiedy mam ja na rece dzieje sie cos zlego. Przekleta, czy co? Wczoraj wieczorem ja zdjelam. Pierdole, nie ruszam.
Kawa stygnie.
Dodaj komentarz