Bez tytułu
Komentarze: 5
Nooo i w pizdu. I caly misterny plan tez w pizdu. Wczoraj juz bylam prawie calkiem zdrowa. A dzisiaj znowu sie nadaje pod kroplowke. W sumie strasznie mnie to wkurwia. Nie wiem, musze szybko wyzdrowiec for good, bo koncem tygodnia jade do Polski. Znaczy jade, jak Dzej wroci, bo w tej chwili jest w jakims urzedzie w Berlinie, a jutro ma byc w Lodzi, wiec cala swoja uwage skupiam na tym, zeby szybko wrocil, nie? Od kilku dni mam zdjecie psa na tapecie. Jesssu, jak ja go wysciskam! W ogole juz mnie nosi i po scianach ciska. Tesknie za nimi przeokrutnie. Ja nie wiem jak to jest, ale sam fakt, ze jestem w Polsce, mam ich wszystkich codziennie na wyciagniecie reki, pijemy sobie razem poranna kawe, wplywa na mnie tak kojaco, ze sie nawet wkurwiac nie potrafie. Chodze sobie na spacery z psem, jezdze na dzialke i kontempluje drzewa po drugiej stronie rzeki, wpadam do S. na kawke i ploteczki, chodze do babci, gdzie oba koty nie odstepuja mnie na krok i z podniesionymi ogonami maszeruja obok, sama z siebie budze sie o 7 i juz, juz chce wstawac, zeby nie uronic ani minuty mojego bycia tam. A najwiekszym problemem jest to, jak sie rozdwoic, zeby wszystkim i wszystkimi zdazyc sie nacieszyc...
Dodaj komentarz